dodano: 2010-12-03 Kuba ,,Patyczak" który pracuje od roku w bazie Harrego Nassa w Dahabie zaproponował nam wycieczkę do Blue Lagoon. Prognozy wiatrowe były dobre co oznaczało mało wiatru i brak dużych fal. Zapakowaliśmy nasz sprzęt na łódkę i po chwili podnieśliśmy kotwice i popłyneliśmy w kierunku Blue Lagoon. Do Blue Lagoon można się dostac również drogą lądową - najpierw jedziemy taxi do Blue Hole (znany spot nurkowy) by później iść pieszo lub z pomocą wielbłądów. W związku z tym, że Blue Lagoon jest otoczona rafą i leży w rezerwacie Ras Abu Dżalum można tam dopłynąć tylko małą łodzią z niewielkim zanurzeniem. W trakcie naszej podróży musieliśmy wychodzić z łodzi by ja przepchnąć przez mieliznę. Już po zmroku dotarliśmy na miejsce i od razu zamówiliśmy kolację. Po 2 godzinach dostaliśmy pieczoną rybę z warzywami, ryż, sałatkę i na zakończenie beduińską herbatę. Wszystko było bardzo dobre ale dla pewności zakończyliśmy kolację małym ,,likarstwem" w postaci płynów rodzimego przemysłu monopolowego. Lokalesi wybrali nocleg na powietrzu pod gwiazami, my zakwaterowaliśmy się w trzcinowych bungalowach (może raczej szałasach lub budkach) których całym wyposażeniem były maty i materace. Wszyscy uczestnicy podjęli postanowienie by wstac wcześnie rano i zobaczyć wschód słońca. Po śniadaniu zaczeliśmy taklować sprzęt z nadzieją, żę sie rozwieje. Udało się zrobić jedną ślizgową sesję na kicie natomiast deski miały za mało wiatru. Blue Lagoon jest miejscem które warto odwiedzić. Cisza i spokój pustyni, piękne widoki, proste mieszkanie, smaczne jedzenie pozwala na całkowity odpoczynek. Następnego dnia bez przeszkód wróciliśmy do Dahabu gdzie jak zwykle deptakiem nacierał tłum turystów.
|